XV – Jubileuszowy Festiwal Rocka Progresywnego im. Tomasza Beksińskiego – relacja

Na wstępie relacji trzeba zaznaczyć, że jak przypadło na Jubileusz tej imprezy, Festiwal wrócił do korzeni, tam gdzie zainicjowali tą ideę bracia Janusz i Sławek Bożko do … Gniewkowa. Świadczy o tym „najazd” fanów tego gatunku muzycznego. Tym bardziej, że pandemiczne czasy, w których żyjemy, nie sprzyjają organizowaniu takich wydarzeń. Co istotne, dopisała pogoda, choć prognozowano burze i opady.

W przeszłości Festiwal w Gniewkowie miał wiele miejsc, a tegoroczna impreza odbyła się na obiektach sportowych MGOKSiR i to był pomysł w „10-tkę”, przy dużym zaangażowaniu Burmistrza Gniewkowa – Adama Straszyńskiego i Dyrektora Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji Pawła Mikuszewskiego. Jak co roku w ostatnich latach, nad stroną techniczną audio – light czuwała Ekipa Team Macieja Szmelca z Torunia.

Jak już wspomniałem na wstępie, była to sentymentalna podróż do korzeni festiwali „gniewkowskich”, jako że wśród wykonawców znaleźli się znani z poprzednich festiwali; Crystal Lake i Anamor. Skład uzupełniali; Pale Mannequin i proAge. Na finał koncertu wystąpił z widowiskiem włoski RanestRane, z czwórką przesympatycznych muzyków, którzy zaczęli od „Nosferatu wampir”, z kolei było „Lśnienie” i na koniec tego seta trylogia poświęcona 2001 „Odysei kosmicznej”. Set finałowy, to zapowiadana słynna „Ściana” do odtwarzanego na dużym ekranie sceny festiwalowej filmu „The Wall” Alana Parkera, ze ścieżką dźwiękową z coverami Pink Floyd. M.in. wybrzmiały takie utwory jak; „Another Brickin the Wall” , „Hey You” czy „Comfortably Numb”. Mimo późnej pory i przenikliwego zimna, fani dotrwali do ostatniej sceny tego filmu.

Warto jeszcze wrócić do czterech wykonawców Festiwalu. Otworzyli toruńscy Crystal Lake, z całkowicie nowym, nie znanym materiałem, jedynie ze swojego albumu „Safe” zagrali „Flame of Soul”, co odbiło się z uznaniem reakcji publiczności. Warszawski Pale Mannequin zagrał set oparty na dwóch wydanych krążkach, ze scenografią nawiązującej do albumu „Colours of Continuity”. Odnoszę wrażenie, że występ warszawiaków przypadł do gustu, o czym świadczył aplauz licznie zgromadzonych widzów. Będziński ProAge, z liderem Mariuszem Filoska dopełnił swego, choć początkowo, brzmienie było nie najlepsze. Jednak przy najdłuższym tego wieczoru utworze „4th Dimension” i przy premierowym utworze dali z siebie wszystko, czym zasłużyli na owację fanów. Przy okazji chciałbym podziękować Krzysztofowi Walczykowi, który ze swoich klawiszy „czarował” purplowskimi frazami
muzycznymi. I na koniec płocki Anamor, neoprogresywny rock, z ładną melodyką i fajnym wokalem Marty Głowackiej. Utwory „Pod prąd”, „Za witrażem”, czy mój ulubiony „Szmaragdowo” wypadły celująco.

Podczas Festiwalu tradycyjnie przyznano nagrodę im. Roberta „RoRo” Roszaka dla najlepszej polskiej płyty rocka progresywnego za rok 2020. Otrzymał ją, za album „Zenith” , Maciej Meller, który nie mógł odebrać osobiście nagrody, przesyłając organizatorom i uczestnikom podziękowania.

Co trzeba jeszcze zaznaczyć, Organizatorzy – Stowarzyszenie SIN Progres po zakończeniu Festiwalu zadbali o uczestników i zorganizowali dojazd autokarem do Torunia, na zarezerwowane przez nich miejsca noclegów. Była też tzw. „cegiełko loteria”, która jak co roku wspiera fundusz organizacyjny Festiwalu.

W trakcie koncertów nastąpił też moment, gdy Burmistrz Gniewkowa Adam Straszyński zadeklarował, że kolejne edycje Festiwalu nie wyjdą poza miejsce „narodzenia” tych edycji i złożył podziękowania Prezesowi SIN Progres Januszowi Bożko za wkład pracy.

Nie od rzeczy należą się słowa podziękowania dla Agencji Handlowo – Artystycznej „OSKAR” z Poznania za wydanie płyty CD, z utworami artystów, którzy grali podczas poprzednich edycji Festiwalu. Są to nagrania do tej pory oficjalnie niepublikowane. Brawo.

Opracował:
Ryszard Bazarnik

Zdjęcia:
Marian Marek Lewandowski